Społeczeństwo » Polityka

Wybory do PE i ucieczka politycznych „ekspertów”

Listy do wyborów Parlamentu Europejskiego (PE), czyli przyszły scenariusz dla politycznych „ekspertów” od „zadań specjalnych” i karierowiczów obecnego rządu.

Tak można by podsumować obecną sytuację, w której polityczne kulisy przypominają grę szarych uczestnikach, stylizowanych na oryginalne kolory sceny politycznej.

Zamów artykuły sponsorowane na serwisie CentrumPR.pl w kilka minut, poprzez platformę Link Buildingu np.:

„Wybrańcy” narodu

Borys Budka (cyt.: Nie wybieram się tam…a następnie cyt.: Premierowi się nie odmawia), Bartłomiej Sienkiewicz (cyt.: Parlament Europejski jest cmentarzyskiem politycznym i ja się tam nie wybieram…a za chwilę umieszczony jako jedynka na liście Małopolska i Świętokrzyskie), Krzysztof Hetman, nijaki, z brakiem elementarnych podstaw ekonomii, który twierdzi, że „Program Mieszkanie na start” nie przyczyni się do wzrostu cen mieszkań, czy ostatni Marcin Kierwiński i jego śmiech, śmiech szydercy o plebejskim wyrazie twarzy kierowcy TIRa, drwiącego z naiwności swoich wyborców, kiedy się dowiedział, że jest jedynką na liście KO miasto stołeczne Warszawa.

Patrząc na te wybory, widać wyraźnie, jak z pozoru niezainteresowani kandydaci, znienacka zmieniają swoje oblicze, jakby mieli w zanadrzu ukryty as w postaci gotowego planu na posiedzenie w PE, zamiast pracy w kraju. Nic nie zrobili (poza oczywiście rozmontowywaniem Polski), ich wyborcy im zaufali, a ci zamiast dalej pracować na ich rzecz, otwarcie śmieją im się w twarz myśląc jak są naiwni, i przede wszystkim, że znowu uwierzą w każde ich kłamstwo.

Oczywiście nie zapominajmy o duecie „bohaterów” tj. Dariusz Joński i Krzysztof Szczerba. Sherlock Holmes i dr Watson polskiej sceny politycznej, niezmordowani tropiciele afer lansowani przez obecnie rządzącą koalicję. Obaj są przewodniczącymi komisji śledczych, gdzie pokazali swoją nieudolność i brak kompetencji, i ten ostatni, który podpisał się pod tzw. wrzutką wiatrakową, nie wiedząc że się pod nią podpisał. Ile musi wynosić poniżej kreski MIN poziom oleju w głowie, żeby zrobić coś takiego? Wielokrotnie zadaję sobie to pytanie i wielokrotnie nie jestem w stanie znaleźć na nie odpowiedzi. Jedyne to ogarnia mnie pusty śmiech, ale też niedowierzanie, jak bardzo wyborcy kogoś takiego są w stanie sobie spojrzeć w lustro i twierdzić, że Polska i jej dobro jest najważniejsze…i naprawdę głosują na kogoś takiego?

Manipulowanie masami

Z jednej strony obserwujemy ten spektakl cynizmu, gdzie politycy śmieją się w twarz swoim wyborcom, pokazując jak łatwo jest manipulować masami. Wszystko zaczyna się od banalnych obietnic, jak te dotyczące ceny benzyny po 5,19, które szybko przechodzą z etapu obniżki do braku wpływu na rynek (odpowiedź Donalda Tuska, że jako premier nie ma wpływu na ceny benzyny).

Aż w końcu dochodzimy do absurdu, gdzie 100 konkretów okazuje się jedynie złudzeniem, a ambicje polityka stają się jego tarczą (tłumaczenie Donalda Tuska, że jako premier był zbyt ambitny, że to wszystko chciał osiągnąć w 100 dni… naprawdę wyborcy, jesteście tak naiwni, że wierzycie w takie tłumaczenie, kogoś kto zachowuje się jak patologiczny kłamca? Jeśli tak naprawdę jest, biada temu narodowi, który jest tak naiwny…przypomnę tylko, ze premier Tusk rządził już dwa razy i DOSKOLANE wie, jak funkcjonuje cała ta rządowa aparatura.

Wśród tego chaosu znajduje się także postać taka jak Łukasz Kohut i jego stwierdzanie, które później matacząc próbował wybielić, że to zostało wyrwane z kontekstu. Nie zostało!, bo sam tak napisał. Mam obywatelstwo polskie, ale nie jestem Polakiem.

Mam obywatelstwo polskie, ale nie jestem Polakiem – Łukasz Kohut

I choć to rozróżnienie może wydawać się subtelne dla niektórych, dla wielu staje się kamieniem obrazy w obrębie zaufania społecznego. W końcu, jak można zaufać osobie, która zdradziła swoje własne przekonania, podając się za kogoś, kim nie jest? To pytanie unoszące się w powietrzu, niczym niewypowiedziana oskarżenie, pozostawia w naszym społeczeństwie nieodpartą chwiejność.

Jednakże, to pytanie powinno stać się punktem wyjścia do głębszej refleksji. Osoba, która otwarcie przyznaje, że nie jest Polakiem, nie zasługuje na zaufanie ani na mandat do reprezentowania interesów Polski! Takie wyznanie musi wzbudzić wątpliwości i budzić naszą czujność. "Won zdrajco polskiej racji stanu!" - mogłoby takie stwierdzenie pojawić się w przestrzeni publicznej i w głowach niektórych, i słusznie.

Pozostaje pytanie, czy możemy zaufać osobom, które zatajają swoją lojalność i prawdziwe przekonania. To nie tylko kwestia narodowej tożsamości, ale także kwestia fundamentalnego zaufania, które powinno towarzyszyć każdemu, kto staje na arenie politycznej. W końcu, jak możemy oczekiwać, że ktoś będzie bronił naszych interesów, jeśli sam nie identyfikuje się z nimi? To pytanie nie tylko zawiesza się w powietrzu, ale powinno prowadzić nas do krytycznej analizy, kto naprawdę reprezentuje nasze wartości i idee w polityce.

Kłamca zawsze będzie kłamał, bo taka jest jego natura

Ale co jest najbardziej zatrważające, to nie tylko fakt, że politycy kłamią, lecz także to, że ludzie wciąż dają się zwieść, wierząc w obietnice, które czasem już na starcie tracą swoją wiarygodność. Definicja kłamcy jest klarowna - skłonność do kłamstwa stanowi integralną część jego natury. To jak wirus, cierpliwie czekający na dogodny moment, żeby zaatakować i osłabić fundamenty społeczne. Kłamstwa stają się wirusem, który infekuje umysły i wyborcze decyzje, podszywając się pod obietnice zmiany, a w rzeczywistości służąc jedynie interesom własnym i partyjnym.

W tym scenariuszu, społeczeństwo staje się żywicielem dla pasożyta politycznego, który żeruje na zaufaniu, czerpiąc z niego energię do dalszych manipulacji. Coraz szersze kręgi manipulacji przecinają społeczne tkanki, tworząc coraz większe rozdźwięki pomiędzy obietnicami a rzeczywistością. To groteskowa farsa, gdzie słowa stają się jedynie pustymi dźwiękami, a wybory stają się jedynie wyścigiem szczurów, gdzie wygrywa ten, kto potrafi sprawniej manipulować emocjami i obietnicami.

I na koniec, otrząśnijcie się wreszcie z tego amoku

Oto więc Europa, gdzie wybory do europarlamentu stają się widowiskiem pełnym kurtuazji, ale pozbawionym istotnej treści. Czy w tym labiryncie politycznych manipulacji jest jeszcze miejsce dla autentycznej polityki, opartej na zaufaniu i uczciwości? Czas pokaże, czy społeczeństwo będzie umiało wyciągnąć wnioski z tych doświadczeń i postawić opór manipulacjom, czy też pozostanie uwięzione w kłamstwie i złudzeniach, zatracając wiarę w polityczną rzeczywistość.



Redakcja CentrumPR informuje, że artykuły, fotografie i komentarze publikowane są przez użytkowników "Serwisów skupionych w Grupie Kafito". Publikowane materiały i wypowiedzi są ich własnością i ich prywatnymi opiniami. Redakcja CentrumPR nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.

Nadesłał:

frank.polak

Komentarze (0)


Twój podpis:
System komentarzy dostarcza serwis eGadki.pl
Opublikuj własny artykuł
Opublikuj artykuł z linkami

Kalendarium

Przejdź do kalendarium »

dodaj wydarzenie »

Ostatnio dodane artykuły

dodaj artykuł »